VFX-1 Virtual Reality

Już samo uruchomienie go było katorgą. Hełm posiadał własną kartę (PCI) którą trzeba było zamontować w komputerze (kto wtedy słyszał o portach USB
i tu zaczynały się schody. Otóż sprzęt ten był bardzo kapryśny co do kart graficznych. Zaczynałem chyba od S3 trio a skończyłem na Tridencie z którym w końcu po wielu godzinach udało mi się sprzęt uruchomić. Do hełmu dodawano specjalny kontroler o nazwie cyberpuck który był swoistym joystickiem i myszką w jednym. Największe rozczarowanie nastąpiło kiedy odpaliłem pierwsze gry. Zacząłem od Descenta i okazało się że obraz który widzę przed sobą obiega daleko od rozdzilczości 640×480 pikseli. Doczytanie się jakichkolwiek napisów było niemal niemożliwe. Testowałem go na dosyć mocnej na tamte czasy konfiguracji (486 DX100 – podkręcone na 133mhz, Trident i 4 mb ram) a mimo to gra chodziła dosyć topornie i po dziesięciu minutach o mało nie puściłem pawia. Potem odpaliłem DOOM i tu było już lepiej ale obraz był niewyraźny (chyba za sprawą soczewek). Najlepiej wyglądało Magic Carpet i była to gra w którą grałem na tym sprzęcie najdłużej.


Gier na ówczesne hełmy VR było śmiesznie mało.

Doom, Heretic, Hexen, Magic Carpet, Doom czy Quarantine. Niby można było odpalić na nim też inne tytuły ale bez śledzenia ruchów głowy mijało się to z celem. Początki VR były więc ciężkie i nie zapowiadały żadnej rewolucji. Zresztą musieliśmy na nią czekać niemal dwie dekady. Dziś VFX-1 można kupić na przykład na Ebay czy Allegro. Problem w tym że trzeba dokupić do niego także komputer na którym by działał. Czy warto spróbować VR z 1996 roku w AD 2021?
Odpowiedzcie sobie na to sami.

Tom Rollauer

Poprzedni
DREAMWEB / Amiga
Może Ci się spodobać

Robinson`s Requiem
15 listopada 2021
Ken Kutaragi – Ojciec i matka Playstation
16 listopada 2021