Mortal Kombat

Ale muza!

Ja tylko to tutaj zostawię… Pamiętam ten dzień, kiedy przyniosłem do domu pierwszego "Mortala" i po raz pierwszy w niego zagrałem. Zwiałem z ostatniej lekcji. To były także pierwsze i.. ostatnie wagary w podstawówce… ojciec ogarniał Fatality…

Opublikowany przez Amigońca Wtorek, 14 września 2021
Mortal Kombat 1, 2 i 3
w wersji na PC dostępny jest tutaj
“Mortal Kombat… czyli jak Midway wbiło kij w… mrowisko”. Historia tej gry zaczęła się znaczenie wcześniej kiedy to John Tobias przyszły twórca gry chciał nakręcić film na zajęcia szkolnego kółka filmowego. Produkcja ta nigdy nie powstała ale poznał wtedy trzech karateków i zaprzyjaźnił się z nimi. Kilka lat później trafił do niewielkiej firmy Midway która właśnie zaczynała przygodę z rynkiem gier komputerowych. Wraz z Edem Boonem został wtedy przydzielony do gry Mortal Kombat która miała być komputerową wersją Krwawego sportu z Van Dammem. Tyle że Belg był wtedy rozchwytywanym aktorem i pracował właśnie nad Uniwersalnym żołnierzem a zaraz po nim miał wystąpić u czarodzieja z Hong-Kongu czyli Johna Woo który był wtedy wielką nadzieją Hollywood. Stracili więc gwiazdę ale nie stracili zapału. Tobias szybko wymyślił więc kompletnie inną fabułę. Pozostał turniej w stylu Kumite ale dodano do niego warstwę fantasy. W 1992 roku na rynku gier kopanych alfa i omegą był Street Fighter 2 i w zasadzie wszystkie gry które powstały były w jakimś stopniu jego klonami. Tobias nie chciał iść w tym kierunku. Rysunkowi bohaterowie to nie był jego klimat. Chciał mieć bohaterów którzy będą przypominać żywych ludzi. W grę wchodziła więc digitalizacja aktorów i przeniesienie ich postaci do silnika gry. Wtedy też przypomniał sobie o swoich znajomych karatekach. Jeden z nich, Daniel Pesina miał już doświadczenie które zebrał na planie Wojowniczych żółwi ninja 2 a do tego miał kontakty i zebrał resztę ekipy. Pesina zarobił nieco ponad cztery tysiące dolarów więc biorąc pod uwagę sukces jaki odniosła gra to niewiele. Aktorzy jednak stali się sławni. I ta sława była wręcz gigantyczna. To było ich pięć minut. Każdy chciał z nimi rozmawiać czy zaprosić ich do swojego programu w TV. Pesina doszedł jednak do wniosku że Midway zarobił kupę pieniędzy i jemu też się coś z tego należy po czym wytoczył im proces żądając 10 milionów dolarów! Proces przegrał ale w międzyczasie zaangażował się w produkty konkurencji. Między innymi w Bloodsport który reklamował jako… Johnny Cage. Rozumiecie? Reklamował grę konkurencji postacią z MK. Midway pomimo tego nie wyciągnęło wobec niego żadnych konsekwencji i zajęło się produkcją następnych części Mortal Kombat. Nie był to jedyny proces jaki wytoczyli przeciwko Midway aktorzy ale za każdym razem firma wychodziła z flawless victory. Procesy odbiły się jednak na samych aktorach bo nikt nie chciał zatrudniać ludzi którzy sądzą się z pracodawcami. Zostawmy jednak aktorów i skoncentrujmy się na tej kultowej grze i na tym jaki miała wpływ na całe pokolenia graczy.

 
Mortal Kombat miał wyglądał jak Wejście Smoka wyreżyserowane przez Quentina Tarantino. Z ekranu wylewały się hektolitry krwi i spływały po ekranie. Jednak to nie to było szokujące. Tobias wymyślił cos czego do tej pory nie było w mordobiciach. Fatality. Krwawe zakończenie walki podczas które mogliśmy wyrwać przeciwnikowi serce albo głowę z kręgosłupem. Jeszcze nigdy nikt wcześniej nie zrobił tak krwawej i dosłownej gry jak MK. Midway wiedziało że ma hit ale nie wiedziało jeszcze jak wielki. Początkowo MK trafił na automaty i wtedy nastąpił początek szaleństwa. Maszyny z MK były oblegane i dochodziło nawet do prawdziwych bijatyk o to kto ma zagrać. Wszyscy mówili o Mortal Kombat a Midway widząc światową histerię nimal natychmiast podjęło decyzję o wydaniu gry na komputery. Możliwości komputerów w 1992 roku były takie że taka konwersja nie sprawiała żadnego problemu. Przez chwilę nawet użytkownicy C-64 miei nadzieję że MK pojawi się również na ich komputerach.
I kiedy Mortal zaczął szturmem brac komputerowy rynek zaczęły się masowe protesty przeciwko brutalności w grach komputerowych. Wersja na SNES została nawet ocenzurowana co zaowocowało bardzo kiepską sprzedażą.
Niektóre kraje zakazywały wręcz dystrybucji gry ale to nie miało znaczenia ponieważ MK sprzedawał się w milionach kopii. Obrońcy morlaności mieli już problem z Wolfensteinem a tu nagle na ich głowy spadła gra która wręcz gloryfikowała brutalną przemoc i hektolitry posoki lejącej się z ekranów komputerowych. Oczywiście największe protesty miały miejsce w USA. To właśnie tam powstał niegdyś kodeks Haysa który nakładał na twórców filmowych cały szereg ograniczeń a wszystko to w obronie moralności. Natychmiast media podchwyciły temat i niemal każdy akt agresji (a takich w USA jest przecież wiele) korelowała z brutalnością w grach. Zadyma była tak wielka że głos zabrał w końcu rząd USA i powołano do życia system klasyfikacji wiekowej gier. Miło to taki sam sens jak walka z pornografią w internecie. A co na Midway? Zacierało tylko rączki pełne dolarów bo całe to zamieszanie było tylko darmową reklama ich gry.

 

Prace na MK 2 ruszyły niemal natychmiast a sama gra była jeszcze bardziej krwawa od części pierwszej. Był to czas w którym masowo musiałem nagrywać dyskietki z MK i oczywiście dołączałem do nich spis ciosów oraz fatality. Nie nagrywałem wtedy praktycznie nic innego tylko Mortal Kombat. Wszyscy wręcz zwariowali na jego punkcie. Wszyscy pytali tylko o tą grę. Mój kontrahent z Tanowa wywoził co tydzień całe pudełka dyskietek tylko z tą grą. Mortal Kombat zarobił dla Midway dziesiątki milionów dolarów a sama firma stała się jednym z ważniejszych graczy na rynku gejmingowym zaś brutalność w grach komputerowych wchodziła na zupełnie nowy poziom i przez wiele następnych lat miała spędzać purytanom sen z powiek.

autorem tekstu jest Tom Rollauer / Grupa Retro / Amigowiec