Karta Gravis Ultrasound

Dziś nie istnieje problem z wyborem karty dźwiękowej do PC. Wszystkie karty są kompatybilne z systemami operacyjnymi i grami. W świecie AD 1993 nie było to takie proste. Były w zasadzie trzy wybory. Pierwszy to PC Speaker. Głośniczek zamontowany w obudowie komputera, Drugą był Soundblaster czyli standard opracowany przez firmę Creative. A trzecim był właśnie egzotyczny Gravis. Dlaczego egzotyczny? Dlatego że w Polsce mało kto go posiadał. Dlatego że wiele gier go nie obsługiwało. Dlatego że był droższy od Soundblastera.
Czy to oznacza że to była zła karta? Co to to nie!

Gravis był pierwszą kartą która była wyposażona w syntezator PCM czyli synteza cyfrowa polegająca na kodowaniu impulsowym. Karta miała własny procesor do generowania SFX-ów. Dodatkowo PCM w Gravisie posiadał 256 (!) kb pamięci ram. Dźwięk uzyskiwany z Ultrasound był o wiele lepszy niż ten który generowały Sounblastery. Problem w tym że w 1996 roku za Gravisa ACE (czyli średnią półkę) trzeba było zapłacić 400 złotych a za klon Soundblastera Pro… niecałe dwieście. I to był problem dosyć bolesny bo nie produkowano na Tajwanie tudzież Hong-Kongu klonów kart Gravisa. Były produkowane w Kanadzie a przez to o wiele droższe. Szefowie Gravisa postawili na JAKOŚĆ. To że wszystkie karty były produkowane w Kanadzie miało gwarantować najwyższą jakość produktu. Ultrasound MAX miał już 512 kb pamięci ram (z możliwością rozbudowy do 1024 kb) i był porównywalny do legendarnej karty Soundblaster AWE 32. Ponadto karty Gravisa mogły emulować Sounblastera przez co obsługiwały software który nie przewidywał obsługi GUS-a. Tyle że po co komuś taka możliwość skoro za połowę ceny mógł mieć Soundblastera i nie musiał się męczyć (z tą emulacją SB na GUS-ie było różnie).
Największym ciosem dla Gravisa był brak kompatybilności z nowymi systemami Microsoftu. Kiedy pojawił się WIndows 95 dni Gravisa były już policzone. Firma straciła rynek na rzecz Sounblasterów i nie doczekała nowego milenium. Warto jednak o niej pamiętać bo jest to kawał historii PC-towego hardware.

Tom Rollauer