Jak Atari w 1982 roku pogrążyło branżę gier

Steven Spielberg nie zawsze znaczy sukces … W 1982 roku Steven Spielberg nakręcił jeden z największych hitów lat 80-tych czyli „E.T.”. Przygody kosmicznego ogrodnika biły rekordy popularności. W PRL-owskiej Polsce gumowe figurki ET schodziły z półek sklepowych jak ciepłe bułeczki. W zasadzie to był gotowiec na gre komputerową i Atari wyczuło pismo nosem. Wiedzieli że Magiczne nazwisko Spielberg oraz kosmita ET to idealny materiał na hit i sposobność do zarobienia milionów dolarów. Co mogło pójść nie tak? Na początku lat 80-tych Atari stało naprawdę nieźle na rynku konsolowym ze swoim Atari 2600. Można spokojnie powiedzieć że byli potentatami na rynku w USA. W 1977 roku wypuścili na rynek konsole która sprzedała się w liczbie 30 milionów sztuk. Ich dzieło zostało zdetronizowane zostało dopiero przez Nintendo i ich Famicom. Jednakże pod koniec 1982 roku Atari odczuwało już trochę konkurencję która powoli wyrastała na rynku. Największe obawy budziły komputery domowe które zaczęły zdobywać popularność. Nadal nie było jednak powodów do niepokoju tym bardziej że właśnie w 1982 roku na rynek trafiła konsola Atari 5200 która miała być następcą 2600 i firma wiązała z nią duże nadzieje. Tak naprawdę konsola ta prawie niczym nie różniła się o poprzedniczki. No może obudową.

Grupa Retro
 
Niestety w 1982 roku pojawiało się tez coraz więcej bardzo dużo słabych gier. Ogólnie branża zaczęła cierpieć na nadprodukcję tytułów. W szczytowym momencie tego zalewu co miesiąc pojawiało się nawet 400 nowych tytułów. Z czego większość prezentowała opłakany poziom. Dlatego Atari uznało że film Spielberga jest doskonałą okazją do tego żeby odkurzyć rynek gier a przy okazji zbić fortunę. Zaczęły się goraczkowe negocjacje Atari w sprawie zakupu licencji na kosmicznego ogrodnika. Film pojawił się na ekranach kin w lecie 1982 roku. Atari chciało aby gra trafiła do sprzedaży na… święta bożego narodzenia. W tym czasie w Atari pracował już dosyć błyskotliwy programista Howard Scott Warshaw. Atmosfera w Atari była wtedy taka że nie musieliście wcale palić jointów aby być na haju. Wystarczyło pospacerować korytarzami firmy i nawdychać się oparów. Warshaw miał już w 82 roku kilka tytułów na koncie i opinię niezwykle kreatywnego twórcy. I to właśnie jemu Atari powierzyło napisanie gry która miała przynieść wielkie dochody. Miał to w dodatku zrobić w pojedynkę i w szaleńsczym tempie. Atari nawet zorganizowało mu spotkanie ze Stevenem Spielbergiem. Warshaw dostał od Atari PIĘC TYGODNI na opracowanie koncepcji i napisanie gry…
Początkowo ET miało przypominać Pacmana ale kierownictwo Atari nie chciało o tym słyszeć. Nie chciało także słyszeć o dodatkowych dwóch tygodniach w czasie których można by gre przetestować. Po prostu byli pewnie że tak czy inaczej maja hit który sprzeda się w milionach egzemplarzy. W tym czasie Watshaw napisał coś co można by uznac za jakiegoś dalekiego protoplastę przygodówek point and click. Tyle że jest to naprawdę duże uproszczenie bo grę naprawdę ciężko porównać z jakimkolwiek tytułem. Wyczerpanemu Warshawowi udało się oddac gre na czas (pod koniec września) i bez żadnych testów trafiła ona na kartridże. Atari zacierało rączki.
Wydano na promocję ponad 5 milionów dolarów co było kwotą astronomiczna w tamtych czasach a w reklamie pojawił się sam Steven Spielberg. Gra trafiła do sklepów na święta i… stała się największym hitem! Sprzedano niemal od ręki 1,5 milion kopii. Była to najlepiej sprzedająca się gra na 2600. Sytuacja jednak diametralnie zmieniła się po świętach. Otóż większość gier które zostały sprzedane kupowali rodzice czy dziadkowie którzy kierowali się magia tytułu i uważali że to doskonały prezent świąteczny dla swoich pociech. Ci zaś zderzyli się z murem kiedy tylko odpalili grę.
Gra była bardzo słaba. Miała bardzo kiepską grafikę. Choć tu zdania są podzielone. Wielu specjalistów uważa że gra wcale nie jest tak słaba a padła tylko i wyłącznie ofiarą hejtu. Odbiorcy spodziewali się niesamowitej gry a dostali zupełnie inny tytuł. Uważa się że większość recenzentów nawet nie dopaliła gry ale szkodliwa plotka zrobiła swoje. Ludzie masowo zwracali grę do sklepów. Atari zostało z kilkoma milionami nie sprzedanych kartridży.
Starty były olbrzymie. Według wielu ludzi katastrofa ET przyczyniła się do wielkiego kryzysu branży gier jaki miał miejsce w 1983 roku. Kartridże z grą zakopano zaś na pustyni w Nowym Meksyku. I nie jest to plotka. Tyle że na w dziurze wylądowało nie tylko ET ale tez i wiele innych tytułów z których wiele było hitami. Tak Atari robiło sobie miejsce w magazynach.
W 1983 roku wartość rynku gier spadła o 97 procent. Rynek wart 2,7 mld dolarów w 1982, rok później był wart nieco ponad 100 milionów. Atari stało się zaś kozłem ofiarnym tego kryzysu. Prawda jest taka że on nadszedłby nawet bez ET. Po prostu rynek został przesycony grami a do tego w podłej jakości. Aby zaś wyrobić sobie zdanie o ET proponuję wam w niego zagrać na jednym z emulatorów Atari 2600.
Tom Rollauer