Amiga która miała zostać GameChangerem

Przede wszystkim muszę wspomnieć o tym że przed jej premierą nie było praktycznie żadnych przecieków. Spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Wcześniej Commodore przebąkiwało o modelu 800 który miałby być czymś pośrednim pomiędzy 500 a 3000. Tyle że 1200 była lepsza niż ta ostatnia. Amiga 1200 była sensacją roku 1992.
Wnętrzności A1200 robiły piorunujące wrażenie. Na pokładzie znalazło się 2 MB RAM, procesor Motorola 68020 o taktowaniu 14,9 MHz a cała konstrukcja była w pełni 32 bitowa. Zestaw układów Paula, Agnus i Denise został zastąpiony przez nowy pakiet o nazwie AGA. Te same układy znalazły się w Amidze 4000. Możliowści graficzne 1200-tki były zabójcze. Paletę barw rozszerzono do pełnych 24 bitów. Nowa przyjaciółka działa pięć razy szybciej niż Amiga 600! Pozwalała także na montaż twardego dysku 2.5 cala co było dużym plusem ponieważ był tańszy i łatwo dostępny. Pewnie pomyślicie sobie że musiała kosztować milion monet. Otóż wcale nie, była tylko dwukrotnie droższa od Amigi 500.
Miłośnicy Amigi nabrali wiatru w żagle. Wszystkie gazety komputerowe na świecie piały z zachwytu nad A 1200 i pytały po co przepłacać z PC skoro można kupić nową przyjaciółkę? I trzeba jasno powiedzieć że w chwili premiery ten komputer był to komputer wręcz idealny. Muszę też w tym momencie wyjaśnić iż pod koniec 1992 roku coraz więcej ludzi posiadało PC-ty i wojna nie toczyła się już na linii Atari-Amiga ale właśnie z blaszakami. Wtedy Atari z serii ST powoli zaczynało się znajdować w miejscu gdzie kilka lat wcześniej znalazł się jego przodek czyli seria XL/XE. Oczywiście nadal wydawano gry na ten sprzęt ale w porównaniu do Amigi zaczynało to wyglądać blado. Nadal jednak ST było doskonałym komputerem do pracy na przykład dla muzyków. Tyle że tak naprawdę sprzedaż napędzały gry.
Problemem Amigi 1200 była kompatybilność wsteczna którą samo Commodore oceniało na 60 procent. Wynikało to z zastosowania nowych układów z serii AGA. Tyle że producenci gier już w chwili premiery obiecywali nowe tytuły które miały być pisane tylko pod A 1200. I rzeczywiście na rynku pojawiło się wiele tytułów na kości AGA ale w większości były to poprawione gry które znaliśmy z ECS. Brak było tytułów które w pełni wykorzystywałyby potecjał nowych układów. Tymczasem PC-ty zmierzały już wtedy w zupełnie inną stronę. Tym kierunkiem były gry 3D a modę na nie zapoczątkował Wolf 3D a potem DOOM. John Carmack został kiedyś zapytany w jednym z wywiadów kiedy pojawi się Doom na Amidze. Odparł że to niemożliwe…
Mimo że dla wielbicieli przyjaciółek Amiga 1200 była kawałem naprawdę dobrego sprzętu to reszta świata była już sceptyczna. 1200-tka wcale nie sprzedawała się jak ciepłe bułeczki. W 1991 roku który był złotym czasem dla Commodore sprzedano 1,035 mln sztuk Amig. W 1992 roku już tylko 390 tysięcy a rok później raptem 155 tysięcy. Cos więc poszło nie tak.
Pod koniec 1992 roku jednak wydawało się że przyszłość Commodore jest świetlana. W zamierzeniach Amiga 600 i 1200 miały zaatakować rynek i miał to być Blietzkrieg. Skończyło się Zatoką Świń. To pokazuje też jak oderwani od rzeczywistości byli ludzie piastujący wysokie stanowiska w Commodore. Przede wszystkim ci odpowiedzialni za marketing. Większość z nich nie miała żadnego doświadczenia w handlu czy produkcji komputerów. Naprawdę. Nawet CEO Commodore nie krył sie z tym że o komputerach które produkuje wie niewiele a nawet nie wiedziałby co z nimi zrobić.
Tom Rollauer